
Nawet nie sądziłam, że może mi na coś zabraknąć wyobraźni. A jednak. Brakuje mi wyobraźni, aby poczuć, że nie potrafię… nie potrafię się uśmiechać. Wyobraźcie sobie: ktoś opowiada wam kawał, albo oglądacie zabawną komedię i nic. Wasza twarz ani drgnie. Nie możecie się uśmiechać. Są tacy ludzie, którzy nie mogą, ponieważ tacy się urodzili. To nie ich wybryk, że nie chcą. Chcą. Ale nie mogą. To choroba. Nazywana jest Zespołem Möbiusa. Całkiem niedawno usłyszałam o tym, że jest. I pomyślałam, że dołożę swoją malutką cegiełkę do krzewienia wiedzy o tej chorobie. W sumie dobrze się składa, bo dziś post będzie o uśmiechaniu, a raczej o nieuśmiechaniu.
Jak to jest żyć bez uśmiechu? Nie wiem. Ale wiedzą to moje klientki. Często. Przychodzą ponure, smutne, niezadowolone. Z wyglądu, z kariery, z życia. Ze wszystkiego. Nie stworzyła ich natura, czy zła genetyczna mutacja. Same się stworzyły. Chciały lepszej wersji siebie. Jak ja nie znoszę tego hasła! „Lepsza wersja siebie?” Czyli jaka ja? Podrasowana, podmalowana, trochę wypełniona tu i tam? Zapakowana jak prezent na urodziny w tę lepszą wersję? Nie takie włosy, nie taki nos, nie taki tyłek, za gruba, za chuda, za…tu i tam. Nie taka. Nie taka jak co?
Taka lepsza. Z lepszym ciałem. Z lepszymi ustami. Z lepszymi brwiami. Lepsza wersja. Piękna. Idealna. Wciąż niezadowolone. Bez uśmiechu.
Katująca się. Myślami. Ćwiczeniami. Kosmetykami. Bez przyjemności robienia tego. Bez radości zmian w sowim organizmie. Bezustannie dążąca do perfekcji. Wciąż niezadowolona. Bez uśmiechu.
A ja WAM mówię…
Ty to ty. Nie ma lepszej wersji CIEBIE. Ty jesteś jedyną, oryginalną wersją. Ze swoją uzbrojoną w pomysły głową, ciałem, które się zmienia (było inne, gdy miałaś naście lat, będzie inne, gdy będziesz miała 60), sercem zdolnym do uczuć, nogami, które mogą schodzić cały świat, jeśli tylko tego zapragną, rękami, które mają siłę pokonywania przeszkód, oczami, które mogą widzieć więcej, zdolnościami dającymi możliwości. Ty – > to ty.
Obejrzałam jakiś czas temu film „Jesteś taka piękna”. Opowiada o dziewczynie z kompleksami, która po uderzeniu się w głowę, czuje niesamowitą pewność siebie. Inni się na tym filmie śmiali. Ja płakałam jak bóbr.
Ten film pokazuje, co możemy osiągnąć w życiu, gdy zaczynamy skupiać się zwyczajnie na życiu, zamiast na naszych ograniczeniach. Bycie sobą daje nam wolność i koncentrację. Nie na sobie, ale na tym, co jest dla nas ważne.
Gdyby tak policzyć cały ten czas, który spędzasz na rozmyślaniu o sobie, katowaniu się myślami („Jaka to ja jeszcze nie jestem!”), poświęcić na dobre dla nas rzeczy, na tworzenie, działanie, realizowanie naszych pomysłów, marzenia. Co być mogła osiągnąć?
Zwiewna sukienka nie zamieni cię w kobietę, jeśli pod nią schowana jest tylko dobrze naoliwiona maszyna do wszystkiego. Kiedy ostatnio czułaś, że jesteś sobą?
Świat daje nam nieskończone możliwości kreowania swojego wizerunku, stylizacji, zmian.
Brunetka, blondynka, ruda… Jak wolisz. Dziś gruba, jutro dieta cud. Ćwicząca. Leżąca. Dająca sobie wycisk. Wygodna. Piersi duże, małe, sylikonowe. Oczy niebieskie, zielone, kocie, soczewkowe. Zmarszczki widoczne, mocne, wypełnione. Biodra delikatne, duże, cellulitowe, odessane. Styl. Brak. Jakiś. Żaden. Ubrania. Nowe. Stare. Oryginalne. Sieciówkowe. Tanie. Drogie. Życie.
Każda z nas może być taka, jaka chce. Ale czy potrzebuje być taka? Może do tych zmian, pogoni za doskonałością, pcha nas coś zupełnie innego niż własne potrzeby?
Zastanówcie się nad tym, czytając fragment z filmu „Jestem taka piękna:
„Jako małe dziewczynki…wszystkie jesteśmy pewne siebie. Mamy tłuste brzuszki…tańczymy, bawimy się (…) Ale wkrótce zaczynamy w siebie wątpić.
Słyszymy coś niemiłego na placu zabaw i dorastamy.
Wątpimy w siebie coraz mocniej, aż…tracimy całą tę pewność siebie.
Cała wiara, którą miałyśmy w końcu nas opuszcza.
A gdybyśmy tak nie myślały?
Gdybyśmy były silniejsze?
No nie? A gdyby nie obchodził nas nasz wygląd?
Albo nasz głos?
Gdyby wiara z dawnych lat nigdy nie odeszła?
Gdybyśmy tak, słysząc, że nie jesteśmy dość chude lub dość ładne, miały dość siły, by stwierdzić, że jesteśmy nawet lepsze?
Ja na przykład jestem sobą!
Sobą!
I jestem dumna! (…)
Prawdziwe kobiety.
Jak wspaniale być kimś takim!
Prawdziwą, zdrową, silną, wesołą, wdechową babką!
Drogie! W całej tej pogoni za doskonałością, czasami zapominamy, że najważniejsze jest…
To, że jesteście.
Jeśli spodobał Ci się ten post, zostaw po sobie ślad: skomentuj lub udostępnij. Dziękuję! Zapraszam na spotkanie.
Czy coaching jest dla Ciebie? Nie dowiesz się, jeśli nie spróbujesz! Zrób pierwszy krok i umów się na spotkanie!