
Mam w swoim gabinecie lustro. Jest duże. Widać w nim całą postać. Większość klientów przechodzi obok, zwyczajnie mija, nie zauważa. Ona stanęła przed nim i przez chwilę wodziła wzrokiem po swoim odbiciu. A potem zobaczyłam… jak lecą jej łzy. Potok łez. Niepowstrzymany. Stała tak w bezruchu kilka minut, ze zmoczoną od łez koszulką, a potem jakby nigdy nic przetarła oczy, usiadła i powiedziała: „Jak ja siebie nie lubię!”. Gdy zakomunikowała mi cel, dla którego się u mnie pojawiła, nie poczułam zaskoczenia. Przyszła pracować nad relacją. Z partnerem.
Pracowała nad relacją z samą sobą. Czy można mieć relacje z samym sobą? Bardzo warto.
Relacja z samym sobą polega na spójności między naszym ciałem, sercem (duszą?) i mózgiem. To co widzimy na zewnątrz w pełni przekłada się na to, co czujemy i myślimy o sobie. Taka spójność jest szalenie ważna. Uruchamia w nas pokłady do tego, żeby dawać. Ci, którzy nie kochają siebie, mogą mieć mniej tego, z czego mogą czerpać. Te zasoby łatwiej też się zużywają. I relacja, która na początku wydawała się wspierająca, szybko straci na wartości.
Czy znacie drugie przykazanie miłości. Ja znam. „Kochaj bliźniego swego, jak siebie samego”. Co to znaczy? Kochaj innych tak jak siebie? Zaczęłam się nad tym zastanawiać. Kiedy mogę kochać innych tak, jak siebie? Tylko wtedy, kiedy kocham siebie. Czyli co? Kochaj siebie. A jak już będziesz potrafił, wtedy pokochaj innych. Każda miłość jest inna. Nie trzeba kochać w taki sam sposób. Ale jeśli potrafisz kochać, możesz umieć też czerpać z innych uczuć. Możesz szanować, cieszyć się radością innych, empatycznie czuć, mniej oczekiwać, więcej wybaczać, otwarciej przyjmować, szerzej widzieć.
Trudno jest nie lubiąc siebie, dawać miłość. Nie mówię, że nie jest to możliwe, ale…
I teraz ważna kwestia. Lubienie siebie to nie to samo co samouwielbienie, egoizm, egocentryzm, czy samozajebistość. To kolejne skrajności. Ale o tym opowiem w innym wpisie.
W związkach, w których jedna strona nie akceptuje siebie, każde słowo, spojrzenie, gest mogą być odbierane jako atak na poczucie własnej wartości.Osobie, która nie lubi siebie, może brakować dystansu do słów. Może odbierać słowa za dosłownie. Nie ma miejsca na swobodę. Każda mała rzecz może stać się zarzewiem kłótni, podstawą do ataku. Może zarysować dumę. Zadrapać pewność siebie.
Nie może w pełni budować relacji ten, który nie akceptuje siebie. Trudno jest dawać innym z siebie, jeśli nie czuje się, że ma się ku temu zasoby i siłę. Jak ja się odnajdę? Co sobie wmawiamy? Najpopularniejsze przekonania to:
- Jestem brzydka/brzydki.
- Jestem gruba, nikt mnie nie pokocha.
- Do niczego się nie nadaję.
- Nie mogę na siebie patrzeć.
- Nie umiem. Nie potrafię.
- Jak ja wyglądam? Inni mają ładniejsze…ciało, włosy, mięśnie.
- Jestem głupia/i.
3 rzeczy, które robiąc sobie, robimy naszej relacji:
- Oszustwo udawania kogoś, kim nie jesteśmy. Jeśli nie lubimy siebie, udajemy kogoś innego. Chcemy, aby nasze wady jak najmniej rzucały się w oczy. Chcemy, aby drugi człowiek kochał nas, szanował innymi niż naprawdę jesteśmy. Przez chwilę nam to w duszy gra. Bo znajdujemy akceptację, przyjazną duszę, powiernika. Ale gdy okazuje się, że w sercu mamy co innego, prawda zaczyna uwierać. Jeśli ty nie możesz na siebie patrzeć, jak inni mają? Oszustwo zawsze wyjdzie. Jeden z moich znajomych opowiadał żartem, że nigdy nie widział swojej żony bez makijażu, a gdy ją wreszcie zobaczył…Bardzo się zdziwił, jak jest naturalnie piękna. Poprosił ją, aby się nie malowała, ale nie zrobiła tego. Bo to nie dla niego się malowała, tylko dla siebie. To ona tego potrzebowała. Chciała ukryć każdą niedoskonałość. Makijaż dodawał jej perfekcyjnego wyglądu. Bez niego nie mogła żyć.
- Dbanie o to, co pomyślą inni. Niektóre osoby żyją realizując oczekiwania innych. Żyją ich potrzebami posiadania dziecka, psa, domu, samochodu. Nie ma w tym własnych marzeń. Jest społeczny standard. Robimy, bo co inni pomyślą. Robimy, bo inni będą zazdrościć. Muszę być taki, bo to jest takie jak powinno, a nie takie jakiego potrzebuję. Stawiamy na innych, nie na siebie. Normy nie są złe. Ale nie mogą niszczyć tego, co w nas najlepsze. Warto mieć swoje granice.
- Koncentracja na fizyczności. Mylenie tego co fizyczne, nietrwałe z tym, co wewnętrzne i mocne zdarza się często. Nasze ciało wciąż się zmienia. Podlega procesom starzenia się. To jest naturalny etap rozwoju. Rodzimy się jacyś. Możemy o siebie dbać, ale to nasze opakowanie nie jest najważniejsze. Jest ważne. Ale nie najważniejsze. Można zadbać o siebie, o zdrowie, o wagę, o makijaż, ale gdy to się staje sednem funkcjonowania, to to co ważne schodzi na dalszy plan. Jeśli jesteś zajęty upiększaniem siebie, to nie za wiele czasu zostaje ci na upiększanie związku, relacji, świata, sens. Są osoby, które mają tak niskie poczucie własnej wartości, że aby je wzmocnić poszukują „pięknych” partnerów, których inni będą im zazdrościć. Nie dbają o to, aby związek był oparty o wspólne wartości tylko koncentrują się na opakowaniu związku, a gdy opakowanie się zużywa, nie ma już nic, co mogłoby ten związek utrzymać. Są też tacy, którzy chcą być idealni, bo partner wymaga. Czy to jest relacja, jeśli ktoś cię „kocha, bo”?
ĆWICZENIE: Jak zacząć się lubić?
Stań przed lustrem i przyjrzyj się sobie. Powoli obejrzyj każdą część ciała. Skorzystaj ze skali lubienia siebie i określ:
- Na ile lubię swoje ciało? (gdzie 1 oznacza „wcale”, 10 „bardzo”)
- Na ile lubię siebie jako osobę? (gdzie 1 oznacza „wcale”, 10 „bardzo”)
- Jak dobrze czuję się z sobą? (gdzie 1 oznacza „wcale”, 10 „bardzo”)
- Jak dobrze o sobie myślę (gdzie 1 oznacza „źle”, 10 „bardzo dobrze”)
Jeśli możesz poświęcić więcej czasu dla siebie, pomyśl również:
- Co lubię w swoim ciele? Czego nie lubię? Jakie to jest? Do czego tego potrzebuję?
- Co do siebie czuję? Pozytywne uczucia/Negatywne uczucia…
- Co o sobie myślę? Pozytywne uczucia/Negatywne uczucia…
- Co myślę, że ludzie o mnie myślą?
- Jak mogę te wszystkie rzeczy wykorzystać?
Jakie masz myśli, gdy tak na siebie patrzysz? Zapisz je. A potem odpowiedz na pytanie, ile jest w tym prawdy? Za co się lubisz? Za co możesz się lubić?
WAŻNE:
- Ludzie dużo mówią, ale zazwyczaj myślą więcej o sobie niż o innych – nie chce napisać wprost, że mało ich obchodzisz, ale jest to bliskie prawdy. Ludzie są skoncentrowani na swoich życiach.
- Nie przypisuj swoich cech porażkom. Jeśli zawaliłeś projekt, to oznacza, że zawaliłeś projekt, a nie, że jesteś głupi.
- Zaprzyjaźnij się z tym, co masz. Pamiętaj, że wszystko ma swój sens. To, że jesteś jakiś, to twój zasób. Zasoby możesz wykorzystać. Co cię wyróżnia? Co to może dać tobie i innym?
- Jeśli coś jest dla ciebie trudne i nie daje ci normalnie żyć, zastanów się, czy nie warto skorzystać z pomocy terapeuty, psychologa, czy coacha. Profesjonalne wsparcie jest ważne.
Dla mnie najważniejsze w tym poście jest to, abyście zapamiętali, że najpierw warto mieć akceptacje dla siebie samego, swoich wad i słabości, aby móc budować coś wartościowego z innymi ludźmi. Nie trzeba być idealnym. Nie trzeba być wspaniałym. Ale trzeba czasami przestać budować mur, za którym ukrywamy własne wady i wpuścić tam innych.
Dobrze jest powiedzieć:
„Chodź, spójrz. Taka jestem. Mam dobre i gorsze dni. Mam zmarszczki, które są świadectwem moich doświadczeń – śmiechu do łez i łez z bólu. Nie mam już płaskiego brzucha. Ale gdy na niego patrzę, to przypominam sobie, jak się powiększał z każdym kolejnym miesiącem rozwoju mojego syna. Cudny czas. Nie wejdę na Śnieżkę bez zadyszki, bo ostatnie lata bliżej niż do gór, było mi do książek. Mój nos jest za duży, zawsze był, ale mam go po tacie i fajnie jest mieć coś po tacie. Przynajmniej ma się go zawsze w pamięci. I te uszy. Po babci. I to że głośno mówię. Rodzinne. Duży stół z dzieciństwa, pełen ludzi. Wieczna walka o głos, wśród śmiechów. I że czasami bardziej niż z tobą, potrzebuję pobyć z sobą samą. Samotny wilk. Szczerzy kły. Syndrom przedawkowania „człowieków”. I wcale Cię wtedy nie kocham mniej. Potrzebuję tylko przypomnieć sobie, jak lubić siebie. Jestem. Cała ja. Spójrz. Inna nie będę. No może czasami…”
A ty masz w sobie akceptację? Jak to, co o sobie myślisz, może wpływać na twoje relacje z innymi?
Chronisz to, wyolbrzymiasz, niszczysz, blokujesz, wycofujesz się, udowadniasz sobie, udowadniasz innym, złościsz się, jesteś agresywny, niecierpliwy? Jak może zmienić się twój związek, kiedy pozwolisz sobie polubić siebie? Nie wiesz? Spróbuj.
Bądź dla siebie dobra. Bądź dla siebie dobry.
Jeśli masz problem w budowaniu relacji, daj sobie szansę na zmianę -> zapraszam na spotkanie.
Czy coaching jest dla Ciebie? Nie dowiesz się, jeśli nie spróbujesz! Zrób pierwszy krok i umów się na spotkanie!